Dla niektórych kolekcjonerstwo może się wydawać zwyczajnym zbieractwem, świadomym (lub mniej) gromadzeniem przedmiotów, ale bywa, że ta aktywność potrafi zaangażować tak bardzo, że można zapomnieć o bożym świecie.
Osobiście lubię otaczać się ludźmi, którzy są pasjonatami w jakiejś dziedzinie. Głównie dlatego, że pasja sprawia, że podczas rozmowy z taką osobą, rozmówcy zapalają się oczy. Są one wtedy pełne życia, a jego gestami przemawiają emocje. I nie jest to zależne od tego, czym się pasjonuje: czy są to loty paralotnią, jazda motocyklem, czy zbieranie znaczków. Tak było i ostatnio, gdy wybrałam się na giełdę modeli samochodów organizowanej co pół roku w szkole na warszawskich Bielanach. Jest to dla mnie swoista forma kolekcjonowania prawdziwych samochodów. Chociaż nie stać mnie, aby nabyć prawdziwe auta w skali 1:1 ani nawet setki mniejszych modeli ( bo wiązałoby się to również ze znalezieniem dla nich odpowiedniej wielkości miejsca) to czasem wystarcza mi jedynie popatrzeć na takie znaleziska i ludzi, dla których jest to pasja i którzy z zaangażowaniem przedstawiają swoje zbiory m.in. na tego typu wydarzeniach. A niektóre modele – repliki tych prawdziwych wyjeżdżających z fabryki czterech kółek to nie lada gratka, bo naprawdę trudno jest zdobyć te wycofane już z produkcji lub rzadkie egzemplarze. A czasem wiążą się z nimi ciekawe historie, których warto posłuchać.
W oko wpadła mi kolekcja samochodów z filmów o agencie 007. Każdy egzemplarz zawiera opis filmu oraz figurkę Jamesa Bonda, a czasem nawet innych postaci. Jest to niewątpliwie ciekawe połączenie pasji motoryzacyjnej z tą do dziesiątej muzy.
Ale nie należy zapominać, że posiadanie pasji ma też pozytywny wpływ na zdrowie! Zgodnie z badaniami naukowymi może to wpływać m.in. na obniżenie ciśnienia tętniczego i poziomu kortyzolu czyli hormonu stresu. Dlatego osoby poświęcające się pasji rzadziej cierpią depresję. Czyli pasja to nic tylko gotowa recepta na zimowe smuteczki!
What am I doinggg!!!! 